Parę dni temu natknęłam się na ciekawostkę i mam nadzieję, że i Was zainteresuje. A mianowicie na piosenkę wykonaną nie w studiu nagraniowym, nie podczas koncertu, lecz na stacji kosmicznej! Wow, pierwszy kosmiczny wideoklip ;)
Stacja krąży od 1998 roku nad naszymi głowami. Wykonawcą utworu jest Chris Hadfield, który przez pięć ostatnich miesięcy był dowódcą tejże stacji. Muszę powiedzieć, że urzekło mnie to. Dobór piosenki rzeczywiście idealny – cover Davida Bowie "Space Oddity". Nie wiem, jak Wy, ale ja zobaczyłam w oczach pana Chrisa – pewnego rodzaju smutek, nostalgię, żal, że po raz ostatni może ogląda Ziemię, te niesamowicie wyglądające z kosmosu światła miast, masy powietrza, które regulują ziemską pogodę, wyczuwalna w tym wykonaniu już tęsknota za właśnie kończącym się pewnym etapem jego życia… Dodam, że Dawid Bowie stwierdził, że jest to najbardziej wzruszające wykonanie jego piosenki... więc chyba coś w tym jest....Muszę dodać, że przez cały czas przebywania na orbicie Chris Hadfield nagrywał wideo, które można było oglądać na jego kanale YT. Oczywiście skala jego głosu, wielkość, barwa nie dorównują Adele ;) ale pan astronauta nieźle sobie poczyna ze śpiewaniem oraz z gitarą.
Myślę, że bardzo przyczynił się do rozreklamowania stacji kosmicznej, w ogóle astronautyki spowodował, że wydawało się niedostępne dziedziny nauki stały się niesamowicie trendi ;) Nie ma się co oszukiwać, kosmos wcześniej czy później będzie kiedyś naszym domem, a zatem ilość osób umiejących poruszać się właśnie w tak specyficznych warunkach na pewno się zwiększy. Już dziś są plany na wysłanie paru osób na Marsa. Dodam, że z biletem tylko w jedną stronę i o dziwo jest bardzo dużo chętnych. No no no podziwiam odwagę. Misja życia. Mało kto odważyłby się na taki krok.
Mimo, że biedactwa sernika w kosmosie nie mają, to i tak warto obejrzeć ;)
W komentarzach pojawiło się takowe stwierdzenie:
Gdyby ten gość był moim nauczycielem fizyki, byłabym geniuszem...
Wiadomo, jaka potrafi być szkoła – zabijająca wszelką inicjatywę, chęć poznania czegoś, uczenia się. W zasadzie jest miejscem spotkań towarzyskich aniżeli pędem do wiedzy. Potrzeba wielkiego samozaparcia, aby wykrzesać z siebie motywację do większej pracy, do poznania nowych dziedzin, w efekcie znalezienia swojej pasji - nic z tych rzeczy Szkoła to taki przykry obowiązek. Patrząc z kolei na życiorysy ludzi, którzy osiągnęli sukces, niekoniecznie wykształcenie było decydującym czynnikiem. Czasami wiedza przeszkadza, ponieważ zawęża nam wiarę, że może się udać, bo przecież w szkole uczyli, że coś jest niemożliwe. Jak choćby odwrócenie hełmu na drugą stronę ;) Nie neguję całkowicie szkoły, raczej neguję metodykę… to wszystko powinno być inaczej zorganizowane i nie chodzi mi o obniżenie poziomu wykształcenia. Co to, to nie. Jedna Ameryka wystarczy. Jedynie mogę żałować, że jest bardzo mało nauczycieli, których nie interesują wyniki, ocenki, lecz chęć autentycznego zainteresowania swoim przedmiotem... wtedy przekaz wiedzy okazałby się banalny, a i ocenki same pojawiłyby się :)...o mio dio... to takie proste i oczywiste.
- Cała lista filmików
- Spanie na stacji
- Zdjęcia z kosmosu
- Woda a grawitacja
- Refleksje po ekspedycji Tak swoją drogą to musi być ciekawe uczucie… przed chwilą był w kosmosie, ledwo co wysiadł z kapsuły, a teraz jedzie samochodem po drodze :)
- Strona stacji kosmicznej
- Strona wikipedia
- Strona Nasa TV – przekazy na żywo ze stacji
~~ Estetka ~~
Wow! Fragment Twojej opinii o szkolnictwie strasznie trafny! Myślałem, że kogoś cytujesz, a tu jednak... miłe rozczarowanie. ^^
OdpowiedzUsuńIdę spać, oby ten budzik zadzwonił :D
Na co dzień daleka jestem od wyrażania jakichś poważniejszych opinii, co nie znaczy, że takowych nie posiadam ;)
UsuńW takim razie mam nadzieję, ze na moim blogu co rusz będziesz się rozczarowywał... byle pozytywnie ^^
Pozdrawiam :)
Polecieć na Marsa na pewno niezapomniana przygoda, ale jak dla mnie nie warto. Jakże tam musi być brzydko. Nie ma lasów, nie ma jezior. Jeśli miałbym wybierać to zdecydowanie wolałbym podróż dookoła świata (ziemi). Byłoby to (jak dla mnie) atrakcyjniejsze. No i porzucić tutaj wszystko? Naprawdę podziw dla tych co to zrobią.
OdpowiedzUsuńEdukacja u nas to w ogóle jest masakra. Sprzeczałbym się troszkę z tym poziomem u nas. Żeby człowiek ogarnął to wszystko co mu wpajają to musiałby być alfą i omegą. Poziom trzeba troszkę obniżyć, a raczej po prostu wywalić jakieś zbędne informację. Przez to, że program nauczania jest zapchany zwykle i nie ma możliwości przerobić całego materiału. Przykład ja i historia: Cały czas wałkowane mieliśmy średniowiecze etc. A takie wydarzenia jak wojny światowe czy powstania są praktycznie olewane. Ja tj. osoba, która absolutnie nie ma umiejętności zapamiętywania dat po prostu nie ma możliwości nauczyć się tego, jak tylko raz pobieżnie to przelecimy. Jako Polacy powinniśmy znać swoją historię, a nie starożytnych Rzymian etc. Absolutnie nie mówię, żeby wszystko inne odrzucić i uczyć sie tylko o Polsce tak jak Amerykanie, ale przede wszystkim nasza historia, która jest bogata w różne wydarzenia, a później jakieś inne kultury. Co mnie najbardziej boli, że mamy dość wysoki poziom nauczania (tj uczą nas miliona niepotrzebnych rzeczy) to później gdy przychodzi do sprawdzenia tej wiedzy to większość z nas okazuje się absolutnymi debilami. Po prostu nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego ogarnąć. To, że szkoła nie rozwija (a nawet dusi) nasze zainteresowania to baardzo obszerny temat i równie straszny. Co do nauczycieli to się zdecydowanie zgadzam. Najbardziej nienawidziłem zadań typu: Zinterpretuj wiersz (czyt. odgadnij interpretację nauczyciela i ją powiedz.)
Gościa o którym mowa widziałem w filmiku gdzie sprawdzał czy w kosmosie można płakać. Od razu wydał się bardzo sympatyczny i naprawdę można go polubić od pierwszej chwili. Myślę, że bardzo dobry wybór, że właśnie On poleciał :)
Sorry za spamik lekki, ale nie wspomniałem o przedmiotach Fizyka, Chemia etc. To mogłyby być takie niesamowite przedmioty. Jeb uczymy się jakichś wzorów etc. Potencjał w takich przedmiotach jest świetny, ale co z tego jak go żaden nauczyciel, którego spotkałem na swojej drodze, nie umiał wykorzystać. Szkoda
OdpowiedzUsuńMasz dużo racji w tym, co napisałeś. Fakt, ilość wiedzy, którą teoretycznie powinno się przyswoić jest ogromna. Z drugiej zaś strony Amerykanie nie orientują się praktycznie w niczym. Polskę jako państwo bardziej kojarzą z brakiem dróg, chatami i bardzo srogimi zimami. W Ameryce uczą pod kątem wąskich specjalizacji.
UsuńW szkole polskiej należałoby zmienić priorytety...poświęcanie wielu godzin lekcyjnych na omawianie starożytności, a przerabianie współczesnej historii Polski jest robione z kolei bardzo szybko, bo koniec roku szkolnego tuż tuż. Przedmioty ścisłe... to już horror. Przypomniał mi się film "21"...o i to jest praktycznie wykorzystanie wiedzy szkolnej :D
Mam nadzieję, że kiedyś w szkołach będzie lepiej, normalniej :)
Pozdrawiam :)
Ostatnio wszelkie moje ambicje zaczynają się kręcić wokół szkoły, istnieje uzasadnione zagrożenie, że zostanę polonistą. I na wszystkich zajęciach mówi się o tym, żeby wprowadzić to o czym mowa. O zachęceniu ucznia. O ciekawych zajęciach. O wymarzonej szkole. A wszystko rozbija się zazwyczaj o klucze odpowiedzi i matury.
OdpowiedzUsuńStrukturalizm do siódmej potęgi, niestety. Ale tego nie zmieni się ot, zaczarowanym ołówkiem. To siedzi głębiej niż mam odwagę myśleć.
Masz rację, obecna matura sprowadza się do podania odpowiedzi zgodnie z kluczem. Ale wiesz, zawsze możesz stworzyć choćby kółko polonistyczne i zgromadzić wokół siebie podobnych Tobie pasjonatów. Wiadomo całej szkoły nie zmienisz, ale jak to mawiał mój dziadek: kropla drąży skałę...więc może warto się tego podjąć :)
UsuńPozdrawiam :)