Lubię ciepło, ale nawet mnie wczorajsze upały dały się we znaki. Zresztą, nie ma tego złego... ponieważ stały się inspiracją obecnego posta. Będąc w temacie wszechogarniającego gorąca chciałam przybliżyć Wam pewną intrygującą stronę. Sam pomysł, który się za nią kryje jest prosty ale w moim odczuciu genialny. Strona widnieje w moich zbiorach od dawna, ale jakoś nigdy nie było wystarczająco dobrej okazji aby o niej opowiedzieć. Co w niej takiego wyjątkowego? Wyjaśnię po małym wstępie...Cieszy mnie, że jest ciepło, świeci słońce - od razu robi się milej na sercu, ale wizja upałów zbliżających się wielkimi krokami niczym buty stumilowe jakoś nie napawa mnie przesadną radością. Chciałabym, aby było idealnie, jak wtedy, gdy wiatr niesie takie przyjemne ciepło, ale nie nazbyt przesadne. Woda z cytryną, wentylator i można jakoś funkcjonować.
Pierwsze, co ukazuje się naszym oczom, to lista zdjęć i mała acz kluczowa notatka.
Jest ona sekretem całego zamieszania. Jak to mówią - geniusz tkwi w prostocie.
"If your house was burning, what would you take with you?
It's a conflict between what's practical, valuable and sentimental.
What you would take reflects your interests, background and priorities.
Think of it as an interview condensed into one question".
Practical, valuable, sentimental?
Wybór jest trudny. Kiedyś bez wahania wybrałbym 3cią opcję, tachając ze sobą stosy zdjęć, pamiątek, rzeczy przywodzących na myśl miłe zdarzenia. Teraz wyglądałoby to nieco inaczej. Już tak kurczowo nie trzymam się wspomnień. Zdaję sobie sprawę, że one należą do przeszłości. Zwyczajnie nie chcę być osobą, która zamiast żyć i cieszyć się każdą przychodzącą chwilą, wspomina, jak to kiedyś było fajnie. Życie samymi wspomnieniami to nie życie, lecz tęsknota, a ja nie lubię się smucić. Kiedyś zdałam sobie z tego sprawę. Uznałam, że nie chcę już nigdy więcej przez przesadny sentymentalizm przegapić czegoś fajnego... czegoś, co może właśnie w tej chwili dzieje się tuż obok mnie.
Moja lista pojawi się w następnym poście :)
cdn.
~~ Estetka ~~
Chyba dzienniki swoje, laptop i brudnopisy. Taki feler, że zdjęcia na laptopie, wszystko popisane w dziennikach, a dokumenty i telefon zawsze mam przy sobie.
OdpowiedzUsuńKsiążki? Nie, nie posiadam jakiś białych kruków. Chyba, że te z biblioteki, coby kary nie płacić...
Właśnie, to takie zastanawiające, że prawie każdy ratowałby swój komputer, laptop...znak naszych czasów. Bez technologii ułatwiających życie mało kto potrafi już żyć. W sumie dobrze, bo przecież świat musi się rozwijać...w przeciwnym wypadku nadal żylibyśmy w jaskiniach. A książki zawsze można mieć na czytniku, odpadają wówczas biblioteczne kary :)
UsuńPozdrawiam :)
Ja bym wziął mojego króliczka :) i to tyle :) nie mam specjalnie ważnych rzeczy noo chyba że telefon :D
OdpowiedzUsuńCzyli też lubisz zwierzęta, jak miło ^^ Też kiedyś miałam miniaturowego króliczka...Jednak byłam wówczas za mała, żeby móc się nim dobrze zajmować, więc został oddany w dobre ręce :)
UsuńPozdrawiam :)