Pierwsze moje spotkanie z multi było niezłym zderzeniem z rzeczywistością. Dobra, bez owijania w bawełnę. Po pierwszej walce byłam załamana i przybita. Zadawałam sobie pytania: przecież tak dobrze mi szło w kampanii i co-opie... Więc dlaczego tutaj nie jestem w stanie nic zrobić, nic zdziałać. Czy moje umiejętności są jakąś dziwną sinusoidą, która zmienia swoje oblicze i biegun w zależności od prędkości wzrostu trawy, mchu czy porostów? Można się załamać. Przeskok z poprzednich trybów na multi, to swego rodzaju skok na główkę, nie zdając sobie sprawy, że w basenie jest 5 centymetrów wody.
W Battlefielda zwykle gram w soboty, zamieszczając wcześniej informację na Facebooku. Jeśli masz ochotę dołączyć obserwuj: www.facebook.com/PannaEstetka
W Battlefielda zwykle gram w soboty, zamieszczając wcześniej informację na Facebooku. Jeśli masz ochotę dołączyć obserwuj: www.facebook.com/PannaEstetka
Powodem mojego zwątpienia we własne możliwości była mapa, nic innego. Dlatego z własnego doświadczenia mogę śmiało powiedzieć, że Metro jest złym wyborem dla osoby, która dopiero co zaczęła przygodę z FPSami. Dlaczego? Dotarcie do miejsca walki zajmuje trochę czasu, a jeden nieuważny krok na miejscu czy wychylenie się kosztuje życie. Jak tu się czegoś nauczyć? Właśnie nijak. Zanim zdążysz mrugnąć już ktoś Cię zauważy i zabije z zimną krwią jak Alucard w Hellsingu. Takie nieuchronne prawo dżungli.
Kolejna mapa, na jakiej przyszło mi grać, to był Kanały Nouszahr i tu wreszcie zaczęło się coś dziać. Udawało mi się czasem kogoś zabić. To wystarczyło, abym uznała tamten pamiętny dzień za udany i nie zniechęciła się do Battlefielda całkowicie. Co jak co, ale nie można wymagać od siebie cudów na samym początku. Zresztą najlepiej wcale, ale o tym później. Trzeba po prostu nauczyć się wszystkiego i to podstaw. Celowanie w głowę, a nie po ciele czy stopach; możliwość oznaczania przeciwników ułatwiająca ich lokalizację; przeładowywanie broni czy też sama jej zmiana. Ukrywanie się, skradanie, reanimacja. To trzeba jakoś pojąć. Jeśli mogłabym się cofnąć w czasie i dać sobie kilka rad to brzmiałyby tak:
Oczywista oczywistość numer 2 - oznaczaj przeciwników, będzie łatwiej ich zlokalizować, a co za tym idzie zabić
Oczywista oczywistość numer 3 - broń co jakiś czas trzeba przeładowywać, niekoniecznie w trakcie walki
Oczywista oczywistość numer 6 - zanim rzucisz granat spójrz czy nie ma tam własnych żołnierzy
Oczywista oczywistość numer 4 - apteczka i defibrylator nie są na ozdobę, używaj ich
Oczywista oczywistość numer 5 - nie panikuj tylko przyceluj, a później strzelaj
Oczywista oczywistość numer 7 - zbinduj klawisze w taki sposób, aby oznaczanie przeciwników, rzucanie granatem, strzelanie i przeładowywanie broni mogło następować płynnie
Oczywista oczywistość numer 8 - każdy kiedyś zaczynał, więc nie przejmuj się statystykami
Oczywista oczywistość numer 9 - znajdź mapę, która Ci najbardziej pasuje, graj dużo i poczuj się na niej pewnie
Oczywista oczywistość numer 10 - baw się dobrze :)
Dla większości mężczyzn rzeczy oczywiste do szpiku kości. To jakby facetowi dać zestaw do makijażu, różne akcesoria i kazać rywalizować z dziewczynami, które robią to od wielu lat... i na domiar złego oczekiwać fantastycznych wyników. To se ne da, pane Hawranek. haha
Czy brak doświadczenia w grach typu FPS może być plusem?
Zaskoczę was mówiąc i owszem - przynajmniej w moim przypadku. Przez to nie mam tak zwanej spinki, chociaż w kosmetyczce jedna leżała. Ot mały żarcik ;) Grając w BFa nie wymagam od siebie Bóg wie czego. Szczególnie jeśli spojrzy się na to przez pryzmat przeszłych zdarzeń. Sam fakt, że odpaliłam napis "rozpocznij grę" napawa mnie dumą. Nie mówiąc już o tym, że zabiłam kogoś, nie uciekając z przysłowiowym płaczem do maminej spódnicy. Teraz cieszę się grą. Nieważne czy mam 5 na 18, 11 na 15 czy 23 na 20. Skłamałabym, mówiąc że zupełnie nie ma to dla mnie znaczenia, jednak moje wybory i działania nie są podyktowane myśleniem: "tutaj nie pobiegnę, bo jeszcze mnie zabiją, najlepiej zostanę camperem i wtedy zrobię porządny wynik". Nie myślę cyferkami, tylko i wyłącznie czerpię przyjemność z gry. Co nie znaczy, że wybiegam w ogień krzyżowy lub skaczę po mapie i wystawiam się na łatwą śmierć. Mam na swoim koncie także kilka całkiem udanych TDMów. Reasumując dobrze się bawię, a jeśli przy okazji poprawię swój osobisty rekord, to się cieszę, a jeśli nie, to zawsze mogę sobie zrobić gorącą czekoladę...tak na osłodę :)
~~ Estetka ~~
Nie ma co wątpić, a wierzyć w siebie. ;3
OdpowiedzUsuńWchodząc na Twojego bloga byłam w szoku.
Od ostatniego razu, kiedy to go czytałam wiele się zmieniło. Oczywiście na plus.
Gratuluję tylu wyświetleń oraz nowego wyglądu bloga. Robi wrażenie. :D
Cieszy mnie, że nowy wygląd się spodobał. Przyznam, że poniosła mnie fantazja, ale zdecydowanie było warto.
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)