Gdyby została wydana w dzisiejszych czasach właśnie tak zostałaby nazwana. Kanciastą grafikę zastąpiłoby idealnie odwzorowanie rzeczywistości. Trudów dnia codziennego także nie szczędząc. Wypisywanie rachunków, najwolniejsza jazda jak to tylko możliwe, aby nabić taksometr, zapamiętywanie planu miasta i zwracanie reszty.
Jednak dzisiejsza gra jest czymś odwrotnym. Bo po co komu postęp? Gdy można być najważniejszym ogniwem. Zabiorę Was w małą podróż w czasie. Do gry, która ma swoje lata, jednak bawiłam się w niej wyjątkowo dobrze. Jeśli szukasz czegoś zajmującego, co pozwoli oderwać się myślami od pracy czy problemów, to ta gra będzie dobrym lekarstwem. Tu nie ma miejsca na niebieskie migdały. Sama potrafię myśleć o kilku rzeczach na raz, więc czasami nawet system non target w mmorpg nie jest wystarczająco zajmujący haha. A ta gra i owszem. Zabawne, czyż nie? :D
Dzisiejszy wybór może wydać się nieco niezrozumiały i szalony. Zwłaszcza w dobie ostrej jak brzytwa grafiki, kampanii ociekających fabułą, wizualnych fajerwerków, systemów walki rozbudowanych bardziej niż Moda na Sukces i doprawionych kilogramami historii do smaku. Więc dlaczego ma Was zainteresować coś takiego? Właśnie z powyższych powodów. Co jakiś czas każdy przeżywa znudzenie grami z super ekstra grafiką. Po wielu pracowitych godzinach spędzonych poza domem, chce włączyć coś łatwego i niezobowiązującego. Przeglądanie biblioteki kończy się stwierdzeniem: „Nie mam się w co ubrać”...Wróć... „Nie mam w co zagrać” uff. W dodatku wieczny niedoczas, wiszący nad głową niczym miecz Damoklesa. Grafik, terminy, zajęcia. Kto w takiej sytuacji wybiera tytuły potrzebujące dużo uwagi? Jedynie szaleniec-optymista. Co gdy na każdorazowe przypominanie postępów i celów gry ochoty brak? Zupełnie jak na odgrzewanie resztek niedzielnego obiadu przez cały miesiąc. Cała zabawa znika w oka mgnieniu, jeśli jest zbyt często przerywana. Choć są rzadkie wyjątki.
„Zainstaluj mnie. Będziemy się świetnie bawić”
Co zrobić, gdy żadna gra nas nie woła? Wtedy na ratunek ruszają te niby niepozorne, dla niektórych niepoważne, z prostym pomysłem i prostą grafiką. Stawiające na pomysł, który ma zająć przez określony czas, zamiast całą wizualną otoczkę i wybuchy. Zaskakujące, bo zabawa jest równie dobra. Nie trzeba się silić na perfekcję. Trzeba po prostu… jakoś… przetrwać. Grając chwilę i bezproblemowo wracając do obowiązków. Bez ponownego odnajdowania się w wirtualnej rzeczywistości. Na zasadzie: Co ja to miałem zrobić kilka dni temu? Zwrócić skórę wilka czy iść zbierać krokusy z leśnej polany? Mija chwila i... o, ups, czas minął, pora wracać do swoich zajęć.
Prehistoryczna taksówka
Gra zabawna. Przesadny dekolt już niekoniecznie... |
System sterowania jest fantastyczny. Nie zachwycam się dlatego, że dawno w nic nowego nie grałam. O nie, nie. Świetnie tutaj pasuje i w związku z tym jest wyjątkowo zajmujący. Prostym pomysłem odwala kawał dobrej roboty. Gra wciągnęła mnie na długie godziny, a tego było mi trzeba. Dźwięk cofania się w menu – poezja. Audiofilskie słabości. Nie sztuka zachwycać się idealną grą i grafiką, ale w nawet najprostszym pomyśle znaleźć element zasługujący na uznanie i dobre słowo. Po tym poznać prawdziwego gracza, a nie po godzinach tłuczonych na klawiaturze lub ilością „świętych” tytułów „klasyków” na wirtualnym koncie.
Część osób skusi się niezobowiązującą rozrywką. Kolejna grupa możliwością skutecznego oderwania myśli od codzienności. A jeszcze inna szalonym krasnoludem, który dzierży stery, nosząc dziwne okularki i jednocześnie wożąc czerwono-włose piękności na tylnym siedzeniu. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, więc od czasu do czasu trafi się także jakiś staruszek lub wygłodniały dinozaur „przed maską”. Znieś trudy zawodu w tak niebezpiecznych czasach. Zapamiętanie wszystkich nowojorskich ulic to pikuś w porównaniu do świata, gdzie wszystko chce Cię zjeść, strącić, a ostre lądowanie może być Twoim ostatnim – zwłaszcza jeśli zapomnisz o regularnym zapisywaniu gry – wyjątkowo bolesnym doświadczeniem. Jak wspiąć się na wyżyny swojego zawodu? Tego już musisz dowiedzieć się sam.
Ale „Zaraz, zaraz” - powie większość z Was. W starożytności nikt nie znał sposobu prowadzenia helikoptera, więc gdzie tu logika? Oj nie bądźcie tacy drobiazgowi. Trzeba mieć choć odrobinę fantazji. A za moich czasów – to brzmi tak staro haha – nikt nie marudził, widząc Mariana hydraulika, zjadającego świecące kwiaty i plującego ogniem. I także dzięki temu nie skreślam podobnych gier z fantazją i "archaiczną" grafiką. Cała dzisiejsza koncepcja opiera się na Filnstonach zmiksowanych z krasnoludzkim taksówkarzem amatorem lotnictwa. W tej konwencji elf nie prezentowałby się zbyt elegancko. Chociaż…? ;D
Mało Ci gier? Pozostałe posty znajdziesz tutaj. Klik? ;)
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się post? A może chcesz coś dodać?
Zapraszam Cię do napisania komentarza 😉
✔ Napisz komentarz:
(konto google, dodając link do własnej strony lub wybierając z paska opcję: Anonimowy.
Dopisz swój nick, wtedy będę wiedziała do kogo się zwracam 😊
✔ Komentarze są moderowane (wyświetlą się po zatwierdzeniu)