Jak tam przygotowania do świąt? Chris Rhea leci w tle? Pierożki ulepione, choinka w salonie, światełka nie wywołały rodzinnej kłótni? Przeczytałam ostatnio, że człowieka poznaje się po tym, jak radzi sobie w 3 sytuacjach: gdy poplątają się światełka, zgubi bagaż i... ktoś przy świątecznym stole powie słowo polityka? hihi :P Trzeciego nie pamiętam, bo w ferworze przygotowań świątecznych zapodziałam ten jakże życiowy tekst. Wiadomo 2 dni do świąt to najlepsza i najwspanialsza pora, aby robić rzeczy, które mogłyby jednak trochę poczekać. Ale nie mogłam sobie odmówić chwili przerwy, aby pobawić się po tym całym rozgardiaszu hihi^^ *Estetka ubawiona... swoją radosną twórczością i kreatywnością... jakby skończyła 5ty rok łódzkiej filmówki* Takie cudowne filmiki miałby się zmarnować? ;D Gdzieżby znowu. No coś tu się musiało pojawić na święta. Jako że jestem w zabawnym świątecznym nastroju, to post będzie właśnie taki nie do końca poważny. Mam nadzieję, że kogoś chociaż trochę rozbawi. A jeśli trafi tu wilk z lasu, którym Estetkę kiedyś straszono, to się przewróci, bo takiej wersji jeszcze nie widział. Ale sezon śledziowy otwarty, więc może uda się jakoś obłaskawić :)
Ale skoro Marysia gotować nie musi, Marysia sprzątać nie musi, bo już wszystko dawno zrobione, to czemu nie dodać małe co nieco na deser – w dalszej części. Żarty, których nikt nie zrozumie, jak i wyborów muzycznych. Dla mnie magia świąt zaczyna się z pierwszym odtworzeniem Chrisa Rhea i Nat King Cole – The Christmas Song, którego uwielbiam, chociaż nigdy wcześniej o tym nie wspominałam.
A same święta kojarzą mi się z przytulną atmosferą, gościnnością i troską. Kupowanie prezentów jest ich przedłużeniem. Można jeść paprykarz, siedząc na ziemi i pić z plastikowego kubka wino i dobrze się bawić, oglądając seriale. Ale można i okazać innym trochę serca również goszcząc przy ładnie zastawionym domowym jedzeniem stole i zastanawiając się kilka tygodni wcześniej, co komuś może sprawić przyjemność. W otoczeniu śniegu, choinki i światełek. Opowieści kto przyjdzie, co i jak sobie podarujemy. RODO hihi^^ Za dużo by opowiadać. Ja zawsze lubiłam kupować prezenty dla innych i szastnąć pieniędzmi. Wiadomo każdy ma inną sytuację, ale zawsze można zrobić coś, aby było miło, niezależnie od stanu posiadania. I jak to w poważnym blogowym poście kobiety w poważnym wieku powinien pojawić się link do jakiegoś uznanego, jakże kompetentnego źródła, więc o: czysta esencja erudycji. Ale tak zupełnie na poważnie stąd bierze się moje podejście do życia. Gdy dajesz z wdzięcznością, wraca więcej podobnych momentów. Gdy dajesz z poczuciem braku, wracają braki. Gdy uważasz, że ludzie chcą krwi i igrzysk to dostrzegasz i tworzysz w swojej rzeczywistości, gdy wolisz wierzyć w rycerskie gesty to one Ciebie nie omijają. *Musiała dorzucić swoje 3 grosze :D* Ale to historie na inną okazję hihi^^ Muzyczka i gwiazdka zawsze na plus.
Po cichutku do lodówki *niecny plan na wczorajszy wieczór*
Jak to nie można? Ale wtedy najlepiej smakuje ;D Ja już swoje wyjadłam, mówiąc, że to w imię posta, żeby mama mogła się lepiej utożsamić z obrazkiem. Na Was zrzuciłam, przydaliście się hihi^^ Każdy ma swoją rolę w święta, a plackowanie do mojej się zdecydowanie nie zalicza. Upiekł się jeden za dużo. Ojej, będę musiała to wszystko teraz zjeść. Ale mam taki metabolizm, że nawet nie poczuję. To się nazywa wygrać w życiu :D
Żeby nie było tak groźnie musi pojawić się świąteczny cud, bez którego żaden film nie może się obyć. Chociaż i tak nikt nie uwierzy, że osobą namawiającą mnie od wielu lat do powrotu do mmorpg jest moja własna mama. Gdy widzi je za plecami, wzdycha mówiąc, to były takie piękne czasy, gdy grałaś w... czytelniku i tak nie uwierzysz ;D Ma sentyment, domek w górach, totalny relaks i mili ludzie. Takie matki to raczej ewenement, ale ja się dzielnie nie daję. Aby wchodzić w uzależnienie, to trzeba mieć jakiś sensowny powód i wymówkę dla samej siebie hahaha :D
A co to? Deja vu?
Z cyklu: Przeżyjmy to jeszcze raz hihi^^
Postanowiłam wyjść ze swojej jaskini... żarcik ;D Żeby sąsiedzi wiedzieli, że jeszcze tu mieszkam... żarcik ;D A wychodzenie z jaskini ma jedynie sens, gdy wiąże się z nową parą kolczyków, małą przekąską, szaloną przejażdżką autobusem lub wyprawą po frytki do turka lub magicznego parku z ławeczkami i nie tylko. Ale dzisiaj przespacerujemy się ku uciesze gawiedzi po miejskich uliczkach, zamiast bawić się w poszukiwaczy zaginionej Arki.
Gdy zobaczyłam, że w domu skończyła się gorąca czekolada, uznałam to za wspaniałą okazję do kolejnego posta. Zdjęcia z jedzeniem w świątecznym klimacie o tej porze roku chyba nikomu się nie znudzą. Sama widząc te wszystkie posty z bitą śmietaną i piankami, mam ochotę powędrować po ludziach. W końcu tradycja pustego talerza dla niespodziewanego wędrowca/Estetki nadal istnieje i nakazuje bezapelacyjne otwarcie drzwi i podanie najlepszego serniczka w domu, bo jedzenie nie może się przecież zmarnować. Czy ktoś miał kiedykolwiek taką świąteczną niespodziankę? Zawsze mnie to zastanawia. Może ja wpadnę? Chociaż nie, kupiłam nową grę planszową, którą trzeba dokończyć. Oh, masz Ci los hihi^^ Wprawdzie jak pokazać, aby nie pokazać, oto jest pytanie, na które nawet filozofowie nie znali odpowiedzi. Ale dzisiaj spróbujemy się z tym tematem zmierzyć.
Magia świąt, światełka, te sprawy. Gdy ktoś przygotuje posiłek zrobi, to zawsze lepiej smakuje. Przetestujmy. Mój osobisty barista i kiedyś najlepsza czekolada, gdy samemu nie chciało się jej przyrządzać. Liczę, że grzecznie poprawią się w przyszłości, bo kiedyś była pyszna.
Robiąc ostatnie zakupy przed świętami zobaczyłam swojego nauczyciela od muzyki z gimnazjum, ale nie... nie zaczęłam na niego śpiewać, jak Hiacyntowa na wikarego – choć popis śpiewny *w moim przypadku* byłby zdecydowanie hitem sezonu. I to taki żarcik i nie żarcik zarazem - Schrödingerowy. Mało kto wie, że Magdusia miała kiedyś swoje 5 minut, do czego się kategorycznie nie przyznaje, bo jeszcze kazano by jej to powtarzać.
Gdy po przerwie świątecznej okazało się, że jesteś jedyną osobą, która nie odśpiewała swojej piosenki przed całą klasą i wcale Cię to nie cieszy. Gdy panu Marcinkowi i koleżance, z którą miałam wystąpić wreszcie udało się mnie namówić, abym jednak spróbowała, wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Plot twist. Mój wykon okazał się tak zabawny, że cała klasa płakała ze śmiechu, pan Marcinek, jak i mój ówczesny... a zresztą nie musicie wszystkiego wiedzieć :D Zaśpiewałam „Pszczółkę Maję” tak modulując głosem jakbym rzeczywiście podkładała go w jakiejś bajce. Wcześniej w innej szkole -6 na balladzie Bajmu. Zszokowana nauczycielka kompletnie się tego nie spodziewała, bo gdy mówię mam niski głos, a gdy śpiewam wysoki. I nie, nie śpiewam nawet po Baileysie proszę mnie nie namawiać hihi^^. Rozmowy to co innego.
I jaki morał z tej opowieści? Estetka jest bardziej słitaśna z wyglądu niż można by po głosie sądzić. Tylko śmiech zdradza wieczne 17,5 :D Dlatego muszę nosić ze sobą dowód, bo legitymowanie w totolotku jest na porządku dziennym :D A i tak nawet z nim mi nie wierzą. Pamiętam VHS i walkmany, czy to nie wystarczy?
^ Symbolicznie, to dla gości. Goście goście...
Oglądałam ostatnio zdjęcia z czasów szkolnych, z liceum, ze studniówki, tak mnie na sentymenty wzięło, dlatego wcale się nie dziwię, że później natykam się na byłych nauczycieli. Boże, ja muszę uważać co oglądam hihi^^ Jak ktoś nie wierzy w znaki od Wszechświata, to niech zachwyci się jakimś kolorem samochodu, a później będzie dostrzegał go wszędzie hihi^^.
Zdobyłam film z Veronicą Mars z 2014, więc dzisiaj będzie bardzo w klimacie. Tekst randomowy, gdy wcześnie wstajesz i do południa przygotowujesz święta, to już tego nie sposób ogarnąć. Na skróty: *bierze udział w grze miejskiej*. Czy wspominałam, że w ostatniej klasie gimnazjum i liceum miałam blond włosy? #utożsamiasię
Życzenia Świąteczne
*trwa wczytywanie obrazka*
Tutaj powinny pojawić się chwytające za serce życzenia świąteczne, ale umówmy się, pisałam to wczoraj na ostatnią chwilę. Smacznych i wesołych świąt. Nie roztyjcie się za bardzo, bo trzeba będzie karne pompki robić i wtedy już nie będzie tak wesoło hihi^^
P.S. Kiedy ten post się pojawi, jeszcze nie wiem. Dodam od razu zdjęcia, albo powstawiam przez święta, aby nie było tak łatwo *zaciera ręce*. I znając życie jeszcze z 6 razy go pozmieniam.
P.S. Kto tam wstaje ok 8:30 rano? Widzę w statystykach na fb, że pościki są klikane. Ja wszystko wiem, bo się kurczę ostatnio codziennie budzę tak wcześnie, nawet gdy się położę późno spać. #telepatia... Nie ma lepszych rzeczy do roboty rano, jak na przykład odśnieżyć podjazd, jak inni – proszę brać z nich przykład – dodatkowe mięśnie zawsze się przydadzą. Ja lubię sobie dłużej pospać. Nie budzić Estetki, bo będzie niewyspana i zdenerwowana *ziewa* Gdy dzień wcześniej piszesz posta i czujesz, że coś się kroi... patrzysz na godzinę... i nagle smsy z życzeniami, 6 osób, no szkoda, że nie czternaście. Taka sytuacja, ten timing. I jak tu skończyć pisanie na czas.
Muszę sobie w Nowym Roku porobić porządki, aby wiedzieć, gdzie co mam, bo na razie jest to takie jeżdżenie kamperem bez planu i mapy. Ale może tak ma być...
0 komentarzy:
Prześlij komentarz
Spodobał Ci się post? A może chcesz coś dodać?
Zapraszam Cię do napisania komentarza 😉
✔ Napisz komentarz:
(konto google, dodając link do własnej strony lub wybierając z paska opcję: Anonimowy.
Dopisz swój nick, wtedy będę wiedziała do kogo się zwracam 😊
✔ Komentarze są moderowane (wyświetlą się po zatwierdzeniu)